Blisko 8 lat rządów PiS, to dla Polski czas strat wizerunkowych, zamrożone unijne fundusze, milionowe kary, rekordowa inflacja i całkowity brak kompleksowej polityki, która systemowo rozwiązywałaby problemy Polek i Polaków. Zamiast tego politycy PiS stopniowo prywatyzują usługi publiczne i fundują obywatelom przedwyborcze prezenty za pieniądze podatników, które tylko pozornie i chwilowo poprawiają sytuację. Dla zachowania władzy obóz Zjednoczonej Prawicy jest gotów na wszystko, co pokazał, nowelizując budżet państwa, żeby mieć pieniądze na kolejne doraźne działania. Mają one chwilowo poprawić sytuację konkretnych grup społecznych, udowadniając skuteczności obecnej władzy. Opozycja ostrzega, że są to tylko pozory, za które obywatele słono zapłacą.
"Miesiąc temu Jarosław Kaczyński i premier Morawiecki utwierdzali Polaków i Polki w przekonaniu, że nie da się nowelizować budżetu państwa. Po pisowskim ULU padła propozycja wprowadzenia 800 zł plus. Na apel opozycji o waloryzację świadczenia jeszcze w tym roku politycy PiS odpowiedzieli, że nie ma możliwości nowelizacji budżetu ze względu na brak pieniędzy, ze względu na ograniczony czas. Miesiąc temu takie słowa padały z ust premiera Morawieckiego, dzisiaj rząd przeprowadza przez Sejm nowelę budżetową, w której zwiększany jest deficyt budżetowy o 24 miliardy złotych" — zwrócił uwagę Grzegorz Majewski, Sekretarz Łódzkiej Rady Wojewódzkiej Nowej Lewicy.
Polityk Lewicy uważa, że zmiana zdania w kwestii nowelizacji budżetu ma związek z marszem, który odbył się 4 czerwca. Duża frekwencja uświadomiła rządzącym, że mogą przegrać tegoroczne wybory, dlatego sięgnęli po sprawdzone metody, czyli transfery gotówki, które mają przekonać kolejne grupy społeczne i zawodowe o skuteczności rządu, który troszczy się o obywateli. Jednak zwiększenie deficytu o 24 miliardy złotych, bez wprowadzenia rozwiązań systemowych, które realnie i trwale poprawiłyby sytuacje Polek i Polaków, to tylko kosztowne prezenty przedwyborcze, za które każdy z obywateli zapłaci ponad 2400 złotych.
"Rządy PiS, zamiast tworzyć Polskę dla milionów, tworzą Polskę dla milionerów. Obietnice złamane, zaufanie całkowicie zdradzone, pieniądze publiczne, które powinny służyć dobru nas wszystkich, zostają bokiem wyciągnięte, wyprowadzone z budżetu państwa. Publiczne pieniądze są traktowane jak prywatny portfel Kaczyńskiego. To już nie tylko jest nieodpowiedzialne, to jest całkowicie bezmyślne tworzenie państwa bezprawia. To ma na celu tak naprawdę poróżnić nie tylko stronę opozycyjną, nie tylko grupy społeczne, ale wszystkich nas" — stwierdził Tomasz Frączak, Szef FMS w województwie łódzkim.
Po nowelizacji budżetu tegoroczny deficyt wyniesie blisko 100 miliardów złotych, tymczasem rząd PiS nie robi nic, żeby odblokować 270 miliardów złotych z Europejskiego Funduszu Odbudowy, przekonując obywateli, że pieniądze tę nie są Polsce potrzebne. Skala zadłużenia jest jednak znacznie większa, ponieważ wiele wydatków PiS realizuje poza budżetem i kontrolą parlamentu, za pomocą różnego rodzaju funduszy i agencji. Pozabudżetowe wydatki szacowane są na blisko 400 miliardów złotych.
"Co z projektem renty wdowie? Co z projektem waloryzacji systemowej, waloryzacji rent i emerytur? Te projekty Lewicy nie zyskują żadnego uznania wśród rządzących, niestety. Ich tak naprawdę w żaden sposób nie interesuje nasza przyszłość, nie interesuje ich przyszłość Polski, Polaków i przyszłych pokoleń, a nasza Polska zasługuje na więcej. Nasza Polska zasługuje na rządy prawdziwego prawa, prawdziwej odpowiedzialności i prawdziwej sprawiedliwości" — dodał działacz FMS.
Przedstawiciel młodzieżówki podkreślił, że gdyby PiS chciał realnie i trwale poprawić sytuację Polek i Polaków, sięgnąłby po systemowe rozwiązania proponowane przez Lewicę, zamiast doraźnych, które nie zmienią nic, a jedynie chwilo pomogą PiS zyskać popularność i wygrać wybory.